Czytanie tego wszystkiego było niezwykłym przeżyciem. Ani letnim, ani zimnym, ani nie wyciskającym łez w prosty sposób.
Najnowsza książka prozatorska Wioletty Grzegorzewskiej opowiada zatem przede wszystkim o potrzebie zachowania w sobie dziecka i o tym, że od własnej przeszłości oraz swojej małej ojczyzny nie sposób uciec.
Książka Pelca jest po trochu studium o pogrążaniu się w alkoholizmie, a po trochu wykoślawionym obrazem wchodzenia w dorosłość. W żadnym wypadku jednak nie można jej rozpatrywać jako krytyki życia na marginesie czy próby moralizatorstwa.
Ukazanie się tej długo wyczekiwanej antologii śmiało może kandydować do miana najważniejszego wydarzenia literackiego 2014 roku. Nie będzie też przesadą stwierdzenie, że fani polskiego reportażu otrzymali wreszcie swoją Biblię.
Wyśmienity ten prozatorski debiut. Grzegorzewska ociera się o kanon literatury wiejskiej, stając na piedestale zaraz obok Mariana Pilota (wspominając oczywiście współczesnych). Wyraźnie jednak zaznacza swą poetycką, kobiecą duszę.
Przy zakupie najnowszej książki Jurija Andruchowycza Leksykon miast intymnych (przekł. Katarzyna Kotyńska), otrzymasz rabat na pozostałe publikacje autora!
Świat płynie gdzieś obok, a artystka zauważa, że to w młodości częściej spoglądamy w stronę chmur i czujemy się, jakbyśmy stąpali w obłokach.
„Prawdziwych przyjaciół poznaje się w Bredzie” to pełna humoru, ale też nostalgii, sentymentalna podróż do czasów zdobywania pierwszych życiowych doświadczeń w wielu sferach – od prób z narkotykami, poprzez pierwszą pracę, erotyczne fascynacje, aż do przyjaźni zawieranych być może na całe życie. Warto się z Chomątowską w tę podróż wybrać.
Obcy Polak, czyli Rom
"Niczego nie rozwiążemy działając z przekonaniem, że my biali Europejczycy wiemy lepiej, jak ma być. Sądzę jednak, że szykuje się zmiana, która sprawi, że Romowie upomną się o większy udział w decydowaniu” — mówi Lidia Ostałowska w rozmowie z Alą Budzyńską, magazynkontakt.pl.
Wielką zaletą tej powieści jest język– przebogaty, operujący metaforyką rockowej (a jakże) piosenki, lekki mimo nagromadzenia nieparlamentarnych fraz, i wręcz poetycki. Zdecydowanie ułatwia przejście przez Pelcowo-Dantejskie piekło: przez rozliczne opisy libacji, więzienia, najpodlejszych barów, scen samobójstw i zabójstw, odczłowieczonego i pozbawionego emocji seksu.
Autor „Czerwonego rynku” prześledził szlaki handlu kośćmi, odwiedził fabryki produkujące szkielety anatomiczne, fermy krwi oraz świątynię eksportującą włosy swoich wiernych do Ameryki, odnalazł miejscowość nazywaną „Kidneyvakkam” (Nerkowa Wioska), w której większość mieszkańców sprzedała swoje nerki, rozmawiał z matkami zastępczymi, które zamknięte przez dziewięć miesięcy w specjalnym ośrodku „produkują” dzieci na eksport, i dziesiątkami osób wykorzystanych przez bezwzględnych handlarzy.
Amerykanin Scott Carney przełamuje wstydliwą zmowę milczenia wokół handlu organami do przeszczepów, komórkami jajowymi do zabiegów in vitro czy dziećmi do adopcji. (...) Wstrząsający reportaż.
Piotr Kofta, „Wprost” z dn. 09.03.14Na dzień dobry — Guguły!
Polecamy znakomite opowiadania Wioletty Grzegorzewskiej w interpretacji Dominiki Kluźniak.
Od poniedziałku do piątku w paśmie „To się czyta”.
10 — 14 marca. Godz. 9:45
Na szczęście reportaż z Afryki nie przypomina w niczym wieczornego wydania newsów. Zupełnie pozbawiony jest maczyzmu telewizyjnych korespondentów. Liberti nie jest typem dziennikarza, który pobyt w miejscach skrajnej biedy, nędzy i niebezpieczeństwa wykorzysta do snucia mrożących krew w żyłach opowieści o swoim własnym heroizmie. Mimo że przez całą książkę prowadzi pierwszoosobową narrację, to w centrum zawsze sytuuje swoich bohaterów.
„Dziś wieczorem nie schodźmy na psy” to na wskroś przejmująca opowieść, w której radosnemu poczuciu wolności towarzyszy ból i wstyd. Fuller nie przemilcza trudnych tematów, w centrum historii stawiając swoją matkę: „wytworną, nieokiełznaną, inteligentną rasistkę, która miała ciężkie życie”.
Agnieszka Rzonca, „Znak” z dn. 03.03.14Z prawdziwą przyjemnością informujemy, że nominowani do Nagrody im. Ryszarda Kapuścińskiego są: Elisabeth Asbrink („W Lesie Wiedeńskim wciąż szumią drzewa”, tł. Irena Kowadło-Przedmojska), Peter Hessler („Przez drogi i bezdroża”, tł. Jakub Jedliński), V. S. Naipaul (”Indie”, tł. Agnieszka Nowakowska i Maryna Ochab) oraz Maciej Wasielewski ("Jutro przypłynie królowa”).
Piątkę nominowanych do finału nagrody poznamy wkrótce, a zwycięzcę 23 maja 2014.
Trzymamy kciuki za naszych Autorów i Tłumaczy!
Co innego jednak stanowi o wartości i wyjątkowości prozy Rosenberga na tle bardzo obszernej literatury obozowej. To przede wszystkim fakt, że przyjazd do Szwecji nie zamyka historii, jak w wielu podobnych opowieściach, a dopiero ją otwiera, wskazując na ważki problem życia po ocaleniu, na które bezlitośnie „kładzie się cień” wcześniejszych doświadczeń.
Antologia również zadowoli każdego czytelnika. I tego, co lubi tematy wielkie z historią w tle (np. zabójstwo Narutowicza, publiczne palenie książek po dojściu Hitlera do władzy czy bombardowanie Madrytu podczas wojny domowej). I tego, który woli zapis codzienności, nieraz w jej koślawych odmianach. Tego, co ceni styl oszczędny, i takiego, który preferuje niestroniący od przymiotników. Tego, co woli trzymać się kraju, i tego, którego pociągają podróże (np. Rosja, Indie, Czeczenia, Kongo). Bieda, przestępczość i wojna. Śmiech i łzy. Zjawiska normalne i paranormalne. Słowem — całe bogactwo życia.
[...] proza autorki jest na tyle poruszająca, że każdy, kto choć raz się z nią zetknął, nie odmówi sobie sięgnięcia po kolejne publikacje sygnowane nazwiskiem Noblistki.
Przy zakupie najnowszego reportażu Dom nad rzeką Loes autorstwa Mateusza Janiszewskiego, otrzymasz rabat 20% na pozostałe książki z serii REPORTAŻ!
Mariusz Szczygieł o Antologii 100/XX — wywiad.
Nie mam wątpliwości, że mamy do czynienia z książką absolutnie wyjątkową. Mam nadzieję, że to dopiero początek i że Wioletta jeszcze wiele razy obdaruje czytelników swym talentem.
Realizm jest tu na piedestale – dostajemy opis tak wnikliwy, że, paradoksalnie, aż poetycki i uwznioślający nawet najbardziej pospolite obiekty.
Rzeczywiście udało się reporterce oddać atmosferę i dylematy tamtej rzeczywistości. Czy to wystarczy, by ludzi nie targanego wojnami Zachodu uwrażliwić na to, co dzieje się w innych częściach świata? Nie wiem. Mieszkańcy Sarajewa wielokrotnie zadawali pytania o bierność świata.
To świetna, doskonale napisana i wcale nieoczywista proza.