„To co miało być darem od Związku Radzieckiego, w rzeczywistości nim nie było, bo za kilkanaście 'leningradczyków' Polska sporo zapłaciła. Trafiły do kilku miast na zachodnim wybrzeżu. Przyjechały i na szczęście zarówno architekci, jak i urzędnicy odpowiedzialni za budownictwo stwierdzili, że to będzie jednak zbyt straszne i że zupełnie nie ma to sensu. Zapadła decyzja, że prezentu jednak przyjmować nie będziemy” – mówi Beata Chomątowska w rozmowie z Wirtualną Polską.