To wstrząsająca książka. Uświadamia bowiem czytelnikowi z przerażającą jasnością kilka oczywistych faktów. Po pierwsze, nasze martwe ciało i wszystkie jego elementy są towarem i mają swoją cenę. Po drugie, towarem jest także ciało żywe. Można sprzedać i kupić dziecko. Można sprzedać i kupić krew, nerkę lub komórkę jajową. Można wynająć całe ciało do testowania leków lub za odpowiednią opłatą zaoferować swoje łono kobietom, które nie chcą lub nie mogą być w ciąży. Po trzecie, medycyna bez względu na to, co sądzi się o jej cudotwórczych mocach, ma także swoją ciemną stronę. Jest to brutalny rynek materiałów i usług biologicznych – tytułowy czerwony rynek, którego cechą jest bezlitosny wyzysk ludzi biednych i słabych, pozbawionych ochrony prawa i moralności. Czy powinniśmy zalegalizować swobodny handel dziećmi, komórkami, tkankami, organami ludzkimi, czy też go zabronić? Czy możliwy jest kompromis? Nie ma dobrej odpowiedzi na te pytania. Myślę jednak, że po przeczytaniu tej książki każdy inteligentny i wrażliwy czytelnik powinien zadać sobie pytanie – ile i przede wszystkim komu gotów jest zapłacić za przedłużenie swego życia o dzień, tydzień, miesiąc lub rok? Ile i komu gotów jest zapłacić za spełnienie marzenia o szczęśliwiej rodzinie? Wiele wskazuje na to, że oszałamiający postęp technologiczny medycyny oznacza zarazem postępującą dehumanizację lekarzy. Głównym motywem ich postępowania staje się zysk. To lekarze i ich pacjenci są głównymi klientami czerwonego rynku.