To, co zachwyca mnie w tej książce – i co zachwyciło w „Światu nie mamy czego zazdrościć” – to sposób, w jaki Barbara Demick prowadzi nas w głąb ludzkiego życia. Zaczynamy rozumieć nie tylko, co działo się na sarajewskiej ulicy, na której mieszkała w czasie wojny, ale również, co przeżywali ludzie. Możemy sobie wyobrazić, jak my byśmy się czuli, co myśleli. Nie mamy tu do czynienia z sytuacją, gdy to, co prywatne, staje się polityczne — wręcz przeciwnie. To polityka i historia stają się w osobiste, ponieważ sytuacja w kraju, w mieście zagarnia i rwie ludzkie losy. Książka Demick oscyluje pomiędzy opowieścią o codzienności a wielką tragedią, jest znacznie bardziej wnikliwa niż typowa dziennikarska relacja.