Maciej Malicki, Takie tam. Dziennik
- Kurier
- 11,79 zł
- paczkomat
- 12,70 zł
- poczta
- 12 zł
- odbiór osobisty (Warszawa)
- 0 zł
- pliki
- 0 zł
-
A jakby tak, w trakcie rozmowy, zapisywać na przypadkowych karteluszkach mechanicznie jej treść, słowa, zdania, nastroje i klimaty? A w chwilach milczenia szkicować twarze, ręce, gesty i grymasy rozmówców? Odruchowo i bezwiednie? Spontanicznie? A na zakończenie karteluszki zmiąć, podrzeć i cisnąć do kosza na śmieci? Nikomu nie pokazać? Zapomnieć? Wymazać? Zniszczyć? Jak Bułgar rzeźbę? Czy można to nazwać literaturą? Najkrótszą książką świata?Można.
Szkoda?
Szkoda.
-
Malicki jest najlepszym polskim czeskim pisarzem. Kolekcjonuje zaskakujące zdania jak kolekcjonuje się tropikalne motyle. Bywa medium dla licznych anegdot błąkających się w eterze. Wyłapuje je i chwyta jak wytrawny detektyw. `Takie tam` to niezwykły dziennik — jego bohaterem nie jest autor, tylko język, który przegląda się sam w sobie. Jest fascynującą grą, tworem niezależnym, płata figle, skupia na sobie uwagę. I lubi się podobać. Krótko mówiąc — język u Malickiego jest seksowny, a sam autor flirtuje z nim bez opamiętania.
Malicki obserwuje życie z dystansu i cieszy się jak dziecko na wyłażący zewsząd absurd, na dowcip, który serwuje nam rzeczywistość. Prócz poczucia humoru i błyskotliwości tę prozę cechuje prostota, stoicyzm i pogoda ducha. Bo ktoś kogoś wziął pod parasol na deszczu, bo ciągle są ciepłe pociągi i redakcje, a ludzie wcale nie tacy okrutni jak głosi telewizja. Wystarczy spuścić z tonu i zwolnić. Świat oglądany w ten sposób jest znacznie ciekawszy, przedmioty nabierają koloru, dźwięki stają się bardziej wyraziste. Ktoś komuś da papierosa, trochę drobnych – i już jest cieplej, jaśniej.
-
Takie tam – bardzo przewrotny tytuł, wbrew pozorom wcale nieryzykancki i niekokieteryjny. Wyrażenie „takie tam” staje się lekceważące dopiero z chwilą ujawnienia słowa, do którego się to wyrażenie odnosi. Takie tam – co? Gdybym mógł tu coś samodzielnie i arbitralnie podłożyć, byłoby to słowo „próby” lub „poszukiwania” A że spostponowane tytułowym wyrażeniem? Nie dziwi mnie to i nie przeszkadza w najmniejszym stopniu. Wszak Maciej Malicki poszukuje – mówiąc słowami klasyka – formy bardziej pojemnej, próbuje niemożliwego, idzie za głosem pewnej utopii. Co konkretnie robi (nie tylko w swojej najnowszej książce, ale w niej być może najradykalniej)? Chce pochwycić i zapisać głosy świata w najmniej przetworzonym i zniekształconym brzmieniu. Nie to, że pragnie „zacytować rzeczywistość”, bo wtedy lepiej posłużyć się magnetofonem (rozmowy, zasłyszenia, anegdoty) lub aparatem fotograficznym (napisy, vlepki, komunikaty). Forma, której dzielnie, nie zrażając się trudnościami szuka Malicki, jest formą autobiograficzną. (Takie tam zostało nazwane Dziennikiem). Pisarz chce nam powiedzieć, czym na co dzień żyje, czego doświadcza. A żyje w języku i poprzez język, doświadcza – jako uczestnik bądź obserwator – dziwności językowego istnienia. Tworzy więc z owych głosów i mikrolektur rozmaite kolekcje. Warto zwrócić uwagę na tytuły tych zbiorów, ich układ i logikę, z jaką narastają. To nie są fiszki rozsypane na wietrze, a następnie wrzucone jak leci do książki. Warto też zauważyć, iż najszersza kolekcja nazywa się Pierwsze zdanie i jest historią, która nie chce się dać opowiedzieć, która jest możliwa tylko jako długa seria efektownych początków. W ogóle warto być uważnym, kiedy otwiera się tę książkę. Na takie tam czytanie szkoda czasu.
-
To jedna z moich ulubionych książek Malickiego. Dziennik, ale wyjątkowy – „takie tam, strzępy”, jak mówi jeden z bohaterów, układają się w kilka pełnometrażowych fabuł: dramatycznych, miłosnych, komicznych. A najciekawsze dzieje się w języku. Malicki ma słuch, to wiadomo. Tutaj też, jak w poprzednich książkach, opowiada o odchodzeniu, zamykaniu domów, etapów życia, książek, pracy i o przechodzeniu gdzieś dalej. O swojej nieustannej życiowej podróży. Malicki próbował wielu gatunków, ale te miniatury wydają się dla niego naturalne jak oddech. Najlepiej potrafi w nich zamknąć całą barwność dziania się.
Wydanie I
- Seria wydawnicza: Linie Krajowe
- Rodzaj okładki: Okładka miękka, foliowana ze skrzydełkami
- Wymiary: 125 mm × 195 mm
- Liczba stron: 272
- ISBN: 838975561-0
- Cena okładkowa: 12,50 zł
- Data publikacji: 31 grudnia 2006