Sierpień
Audiobook
- Seria wydawnicza: Poza serią
- Format: Mp3
- Lektor: Paweł Sołtys
- Długość nagrania: 2 godziny 53 minuty
- ISBN: 978-83-8396-021-0
- Cena okładkowa: 37,90 zł
- Data publikacji: 23 października 2024
Sierpień w Warszawie jest upalny. Na podwórkach stoi skwar i przechodzą burze. Melancholijny narrator krąży po zakamarkach, przedmieściach i bramach. Zawieszony w czasie, rozkleja siatkę ulic, snując własne wspomnienia i wspomnienia miasta. Pod jego spojrzeniem, podniesionym z książek, ożywają wnętrza kościołów, zajezdnie tramwajowe i martwe witryny sklepów. Odzywają się ludzie – ci wielcy, o których pisze się monografie, i ci zwyczajni, zrośnięci z miastem tak ściśle, że sami stali się jego historią, ale żeby o nich przeczytać, trzeba znać język chodników i ulic.
Proza Pawła Sołtysa prowadzi nas w miejsca, które myśleliśmy, że znamy, i przypomina o rzeczach, o których nie wiedzieliśmy, żeśmy je zapomnieli.
Wiedziałem, że sierpień jest najlepszym miesiącem do życia w Warszawie. Jednak nie wiedziałem, że jest też najlepszym do pisania; Paweł Sołtys mnie przekonał. To świetna proza. Opowiedzieć w jednym zdaniu? Paweł Sołtys ładuje całe miasto w swój włóczykijski plecak i wędruje z nim przez różne czasy i przestrzenie. Na koniec rzuci to jedno słowo: dalej. Tak, pisz dalej, będę czekał.
Ten sierpień jest tak melancholijny, jakby był końcem listopada. [...] Paweł Sołtys się ewidentnie pewnych gestów literackich nie boi, których inni by się przestraszyli.
To są właściwie gotowe obrazy. Ten tekst jest prozą podszytą poezją. To jest znakomicie, kunsztownie napisane.
[...] taka właśnie jest ta proza - cała w tonie niedzisiejszego serio, stworzona w akcie obrony przed egzystencjalną rozpaczą. Orężem walki skazanej na przegraną staje się czytanie, pisanie, wędrowanie i stymulowana nimi pamięć. Był „Sierpień” Brunona Schulza, teraz mamy upalny koniec lata w wersji Pawła Sołtysa.
Pisał „Sierpień” ktoś, czyj nieopanowany głód historii i kultury ludzkiej miarkowany jest przez niechęć do młyna słów; jest to połączenie niesłychanie rzadkie i szczęśliwe.
W swojej najnowszej książce pt. „Sierpień” autor z nowej perspektywy pokazuje miejsca z pozoru doskonale znane. Pojawiają się w nich skrywane w najgłębszych zakamarkach pamięci postacie, osoby i duchy.
„Sierpień”, drobny tomik prozy o dojrzewaniu, Warszawie, miłości do słowa (zwłaszcza pisanego ręcznie) przynosi kojące poczucie, że jest się w domu. Czytanie Sołtysa jest jak spacer z książką pod pachą.
Powieść na wskroś warszawska. Gorące lało, miejsca, w których działa się (i wciąż dzieje) historia, ludzie, którzy mieli na miasto wielki wpływ, i ci, od których nic nie zależy. Solidna proza.
Paweł Sołtys, jak Marek Nowakowski lata temu, rusza na spacer ulicami Warszawy, miasta palimpsestu. Niesie w sobie kilkuletniego siebie oraz zmarłych przodków, po skroniach spływa mu sierpniowy pot. Idzie z dociekliwością i empatią, po drodze spotyka outsiderów, widma, gołębie i inne miejskie ptaki.
Proza Sołtysa jest bezpretensjonalna, ale pełna sensów, nostalgiczna, ale daleka od sentymentalizmu, w jakiś sposób szorstka, ale i dobrze opowiadająca o tym, co dzieje się na styku pamięci i zapomnienia, intymna, ale nie ekshibicjonistyczna.
Sierpień jest wycieczką osobliwą, wahającą się między snem a jawą, między miejscami rzeczywistymi a ich wizjami w naszej głowie. Jest jak poruszanie się bocznymi uliczkami duszy człowieka.
[...] Paweł Sołtys w ożywia „Sierpniu” warszawskie ulice, które nagle wypełniają się postaciami z przeszłości, cieniami minionych wydarzeń, tragedii i radości mieszkańców stolicy.
W trzeciej książce Pawła Sołtysa jest jak w średniowiecznym malowidle - wszystko, co się dzieje, jest wrzucone na pierwszy plan. Mieszają się porządki, bohaterowie, chronologia, przenikają czasy, przeplatają wątki. A to wszystko wpisane jest w ścieżkę spacerową niespiesznego przechodnia, bo „Sierpień” to zapiski umysłu flanerowskiego. [...] „Sierpień” to właśnie jakby wiersz rozpisany na prozę.
Ten osobliwy spacer to oglądanie podszewki miasta i codziennych, czasem magicznych historii. Warszawa jest tu bohaterką, ale i adresatką, a bezcelowa włóczęga sposobem pisania.
Kusi, aby sięgnąć po te same lektury, co autor, powtórzyć jego spacery i zbudować sobie własną układankę skojarzeń, takich jak to, że odkąd zburzono Dom Słowa Polskiego, słowa są bezdomne. Specjalnie nie wymieniam tu tytułów, aby nie psuć zabawy.
Jedyna w swoim rodzaju włóczęga po Warszawie, mieście, w którym trudno dostrzec przeszłość. Ale Sołtysowi się to udaje. Wędruje i prowadzi nas przez miejsca i poprzez czasy, i przez książki, pięknie pisze o ludziach, spotkanych i tych nieobecnych.
Sołtys ma tak charakterystyczną poetycką frazę, że nie sposób jej nie rozpoznać. „Sierpień” to książka wspaniała, również do wielokrotnej lektury.
„Sierpień” to powieść drogi. Na piechotę i po stolicy. [...] To bardzo plastyczna, filmowa proza, nawet jeśli skąpana zwykle w kolorach ciemnych.
Sierpień to jedna z najpiękniejszych książek przeczytanych przeze mnie w 2024 roku.
Świetnie się to czyta, a Warszawa jawi się w tej opowieści jako miasto osnute mgłą tajemnicy, zanurzone po szyję w historyczną otchłań. I tylko żałować można, że ów tytułowy sierpień nie był dłuższy.
[...] to wszystko, o czym można w „Sierpniu” przeczytać, rzeczywiście istnieje. Tyle że większość z nas nie potrafi, lub nie chce, tak głęboko zajrzeć. Wewnątrz miasta, ale i samych siebie.
„Sierpień” zanurza się w przeszłość, w społecznościach prawosławia i żydowskiej, w bramach Pragi, Czerniakowa czy Woli. Ale jednocześnie jest ta opowieść mocno osadzona w teraźniejszej Warszawie, gdzie język ukraiński usłyszeć można prawie tak często, jak angielski.
Paweł Sołtys to pisarz, który widzi więcej i widzi lepiej. [...] Odkrywa w często powszechnie uznawanej brzydocie wielkie piękno, a przynajmniej wielką prawdę.
[...] Można dość do wniosku, że te sto kilkanaście stron „Sierpnia” jest swoistą medytacją - o rzeczach pierwszych, ukrytych, pozornie niedostępnych, ale i o świecie zdegradowanym, zapomnianym - sytuującą porządek świata w optyce widzenia go, jako harmonicznej całości, a z drugiej strony wskazującą na to, co ostateczne i nieosiągalne.
Autor pisze tak, jak wędruje po mieście - powoli, w samotności medytując nad światem żywym i światem zawartym w języku, jego melodii i historii. „Sierpień” jest więc w całości takim wymedytowanym tekstem. Ale nie ckliwym, lecz pięknym, a jednocześnie ciemnym, niedającym czytelnikowi spokoju i podważającym - choć ostrożnie, z czułością - plaster ze starych ran.
Piękny hołd dla literatury. [...]. Sołtys swoją narrację buduje z wielką starannością. Zachwyca doborem słów, urzeka wyobraźnią językową.
„Sierpień” to książka o znikaniu – nie tylko miejsc dawnej Warszawy i ludzi, którzy byli stałymi punktami na mapie życia bohatera. [...] Ale i znikaniu całego świata, tego, co się ludziom chciało i co miało wartość największą.
[...] Sołtys to prozaik wysokiej próby, a „Sierpień” w moim odczuciu to jego najlepsza książka. Nie mam żadnych wątpliwości co do tego, że recenzowana pozycja jest jedną z najlepszych próz wydanych w 2024 roku w Polsce [...].
Zdumiewa, że po tej samej ziemi stąpali, w to samo niebo patrzyli, w tej właśnie nawie klękali ludzie setki lat wcześniej. Zachwyca i uspokaja niezmierzona ciągłość, owa linia prosta zmierzająca ku nieskończoności – w przyszłość.