Król Warmii i Saturna
Audiobook
- Seria wydawnicza: Poza serią
- Format: Mp3
- Lektor: Mateusz Grydlik
- Długość nagrania: 4 godziny 19 minut
- ISBN: 978-83-8396-255-9
- Cena okładkowa: 42,90 zł
- Data publikacji: 3 grudnia 2025
PREMIERA AUDIOBOOKA 3 GRUDNIA 2025
Ojciec. Król Warmii i Saturna, Strażnik Mitów i Pieczęci, Gbur z Gburów. Warmjok fest, w którym stężenie warmińskości nasila się z wiekiem. Jego królestwo zamieszkują duchy przeszłości, a pamięć jest ciężka od krzywd jak burzowa chmura, jednak przez mgłę zapomnienia przebijają się także pogodne wspomnienia, zadziorne wierszyki, dziecięce piosenki.
Córka. Choć jako jedna ze stu czterdziestu ośmiu osób w ostatnim spisie powszechnym zadeklarowała narodowość warmińską, wciąż stara się zrozumieć, czym jest dla niej mała ojczyzna, którą składa z okruchów wspomnień ojca, z własnego węszenia, podsłuchiwania, tropienia śladów.
Ta historia rozgrywa się na jedenastym piętrze olsztyńskiego wieżowca z wielkiej płyty, w drodze do sklepu, w kuchni, przy stole. Rozgrywa się dziś, wczoraj, kilkadziesiąt lat temu. Opowiadana jest po polsku, niemiecku, warmińsku. Z żalem, nostalgią, humorem, z miłością. Z dyskretnym pośpiechem, bo czas nieubłaganie dobiega końca i wkrótce może być już zu spät.
Zagmatwana przeszłość i niepewna przyszłość. Pokryte mchem nagrobne kamienie. Ciężar historii. Nie ma tu Proustowskiej magdalenki, za to jest bagaż rodzinnej opowieści w brzmieniu warmijskiej godki – i w przepływie słów: warmińskich, polskich, niemieckich. W swojej opowieści Joannie Wilengowskiej udało się uchwycić coś niezwykłego. Rodzinne losy, mowę, odrębność i tożsamość, ale też samą Warmię w całej jej niejednoznaczności. Zdziwi się jednak ten, kto nastawia się na smuty. Całość przesycona jest subtelnym poczuciem humoru, bo głównym bohaterem tej książki jest postać barwna, nieprzewidywalna i intrygująca – to ojciec gadatliwy, kpiący ze świata i z siebie jako figury ojcostwa.
Warmia zmitologizowana czy prawdziwa? - O tym opowiada w swojej najnowszej książce Joanna Wilengowska, ale także o swoim ojcu i regionie, w którym żyje, o jego przeszłości i teraźniejszości. To książka pełniąca rolę strażnika skarbów pamięci [...].
[Język] Jest synonimem braku, nieobecności, nieświadomości, ale i nadmiaru, zwłaszcza wtedy, gdy przywoływany jest w niespodziewanej formie i nagle. Staje się synonimem rozpoznawania i nazywania świata na nowo, ale też przywoływaniem rzeczywistości, której brakuje.
Ta rozłożona na lata rozmowa z ojcem jest dla [Wilengowskiej] grą o najwyższą stawkę, a dla nas, czytelniczek i czytelników, nie tylko zajmującą opowieścią, ale też jednym z najczulszych ojcowskich portretów w literaturze ostatnich lat.
To bardzo piękna i bardzo osobista opowieść Joanny Wilengowskiej o dziejach jej rodziny, ale też o Warmii, o regionie, o miejscu na ziemi, z którym się czuje bardzo blisko związana w racji swoich warmińskich korzeni.
Wilengowska w swojej książce stara się uchwycić to, co składa się na warmińską tożsamość – zarówno w aspekcie językowym, jak i kulturowym. W jej opowieści przeszłość i teraźniejszość przeplatają się, tworząc bogaty, wielowymiarowy portret Warmii.
Król Warmii i Saturna jest kameralną, rodzinną opowieścią, która w pewnym stopniu symbolizuje losy całej społeczności.
„Król Warmii i Saturna” to wyjątkowa opowieść, wielopoziomowa jak pamięć jej głównego bohatera. Bo to i czuły portret ojca na jego ostatnim odcinku życia, i próba odtworzenia losów rodzinnych – czasem mając do dyspozycji jedynie inskrypcje nagrobne – i przecudnie naszkicowana Warmia [...]. Ale to także ważna książka o wykluczeniu i zawłaszczeniu.
„Król Warmii i Saturna” [...] to kronika odchodzenia i łapania tego, co jeszcze da się złapać. Tyle że melancholik (albo melancholiczka) wie, że to gonienie za wiatrem. Ludzie umierają, słowa wycierają się, fotografie beznadziejnie płowieją. Wciąż i wciąż mówimy sobie: zu spät. Ale ta książka nie przychodzi za późno, trafia w swój czas.
Świetnie Wilengowska zarządziła tu językiem, znalazła dystans i oddech, żeby mówić o przeszłości, ale też o „najczulszych miejscach Warmii”
Wszystko tu ma swoją lekkość, duża historia miesza się z tą małą - rodzinną, sąsiedzką. Poruszające łączy się z dowcipnym, wysokie z niskim, a poważne z niepoważnym.
To, co autorce naprawdę się udało, to znalezienie właściwego tonu dla tych opowieści [...]. Język dla czułości, która nie jest czułostkowością, humor, w którym nie ma zgryźliwości, powaga, która wie, czym jest dystans – wszystko tu jest w sam raz.
[Wilengowska] Odwołuje się do prawdy historycznej i jej przeinaczeń, obnaża stereotypy, zawstydza zdobywców i współczuje pokonanym. Jej książka ma wymiar uniwersalny, bowiem każdego może dotknąć wydziedziczenie z ziemi, wytrącenie z tradycji, języka i obyczaju.
Zaskakująco wciągająca, świetna lektura.
[Ta proza] mnie absolutnie zachwyciła. Nie spodziewałem się czegoś tak fantastycznego.
Na tle innych podobnych publikacji, bo ukazało się sporo o małych ojczyznach, ta teoretycznie nie mówi wiele, bo nie jest wykładem historycznym, faktograficznym, a jednocześnie mówi szalenie dużo, poprzez detal, poprzez drobiazg, poprzez pojedyncze słowa, poprzez okruchy wspomnień, zdjęcia. I z tego się układa pełna historia Warmiaków.
Jest to bardzo ciekawe, barwne, mieniące się wieloma kolorami, wieloma nastrojami.
W kategorii na wpół dokumentalnych autofikcji ta książka jest bardzo dobra, jest też wartościowa jako proza, po prostu jest świetnie napisana.
Tożsamość może stać się ciasną klatką, dlatego tym bardziej lubię obserwować, jak autorzy radzą sobie z jej oswajaniem, otwieraniem i przekształcaniem w dobrowolną przynależność. I bardziej niż o dumie z pochodzenia mówią o szacunku do autonomii, z której wyrastają.
Zawsze chciałem przeczytać taką książkę.
Zdarzają się takie powroty w literaturze, które odbijają się szerokim echem i to jest właśnie przypadek tej powieści, którą nazwano powtórnym debiutem urodzonej w 1971 r. autorki.
Zbiega się w tej książce kilka ważnych prądów: Prusy Wschodnie („Toń” Ishbel Szatrawskiej) i, szerzej, kultury pogranicza, narracje o ojcach […] i o starości. W każdym z tych obszarów opowieść Wilengowskiej się wyróżnia.
Psiankna ksiónżka, na pewno znajdzie się na mojej liście najwspanialszych z 2024 roku.
„Król Warmii” został napisany z dużą kulturą literacką i znajomością rzemiosła.
Joanna Wilengowska […] dzierga swój mały kraik, jak pisze, „ze snów i wspomnień tego producenta lokalnych mitów [tj. ojca], ale i z własnego węszenia, podsłuchiwania, czytania, zwiedzania, mohikańskiego tropienia śladów”. A o tym, że robi to z niezwykłym literackim talentem, niech świadczy nominacja do najnowszej edycji Paszportów Polityki. Jak najbardziej zasłużona.
Książka Wilengowskiej to rodzinna historia o Warmii. Czuła opowieść o ojcu, o tożsamości i historii tego regionu i o utracie języka, a wszystko ubrane w ciekawą formę historii o królu i jego królestwie, które się mieści na jedenastym piętrze olsztyńskiego bloku.
Są książki, po których przeczytaniu wie się, że opowiedziano nam coś niepowtarzalnego, w osobny, własny sposób i że ta opowieść zapisana musiała zostać koniecznie. Ludzie, czytajcie tę książkę!
Ta opowieść o schorowanym ojcu i opiekującej się nim córce, staje się też bardzo przejmującą, bardzo precyzyjnie pomyślaną, ale zarazem budowaną z pewnych skrawków, skrawków też cudzej pamięci, opowieścią o świecie, który przeminął, który przemija i do którego już powoli nie ma dostępu.
Mimo że Wilengowska używa innych narzędzi, to w gruncie rzeczy konstruuje książkę tożsamościową, rozliczającą się z nieprzepracowaną lub przemilczaną historią, sięgającą po język przodków, niejednolitą, a przez to jeszcze bardziej intrygującą. Nie tylko Warmia czekała na taką opowieść.
Joanna Wilengowska w swojej książce „Król Warmii i Saturna” pokazuje, że literatura może być zarówno intelektualnym wyzwaniem, jak i głębokim przeżyciem emocjonalnym.
Małe książki są pełne niespodzianek. Albo treść odpowiada wadze i czytelnik otrząsa się po lekturze jak mokry pies, albo ma do czynienia z literacką atomówką. „Król Warmii i Saturna” Joanny Wilengowskiej należy do tej drugiej kategorii.
Piękna książka o tej Atlantydzie Północy, jaką były Prusy Wschodnie, i o jej ostatnim władcy Przedstawiona na okładce postać wyłaniająca się z zielonej mgły lub zielonych odmętów jednocześnie jest i jej nie ma - motyw znikania uchwycony w genialnym skrócie graficznym.
[...] książka Wilengowskiej, przywołuje problem tabuizowany - istnienie enklaw kulturowych z ich specyficznością i dramatami. Współistniejące w książce języki - polski, niemiecki i warmiński - to nie jest tylko pusta zabawa, to trafnie użyty zabieg, który pomaga autorce wypowiedzieć treści skrótowo i z poczuciem lirycznego nieco humoru.