Wojciech Chmielarz nie tylko umie zapleść kryminalną intrygę jak najbardziej skomplikowany marynarski węzeł, a potem ją z gracją rozplątać. Jego książki nie tylko czyta się tak, jakby się było bezpośrednim uczestnikiem zdarzeń. Chmielarz, zdaje się, powinien być policjantem albo prywatnym detektywem, bo tak świetnie orientuje się w realiach tej roboty. Albo, nie daj Boże, przestępcą, gdyż czarną stronę kryminału rozumie równie dobrze. Wybrał najlepiej, jak mógł – pisze. Dzięki temu dostajemy do rąk przednie powieści.