„Swoje kochaj, cudze szanuj” – mawiał Stanisław Vincenz. Te proste słowa towarzyszyły mi przez wiele miesięcy podróży po dawnym polskim pograniczu. Dźwięczały w uszach, kiedy rozmawiałem z Ukraińcami, Białorusinami, Litwinami i Polakami. Były ze mną, kiedy słuchałem opowieści o okrucieństwach, do jakich doszło na Wołyniu, o dramacie pacyfikowanych białoruskich wiosek, o cierpieniu deportowanych Bojków czy tragicznej historii Kaszubów i Ślązaków, ofiar najpierw niemieckiego, potem sowieckiego totalitaryzmu. W bolesnej historii wymazanej granicy nie łatwo odnaleźć to, co nas – mieszkańców Europy Środkowej – łączy, a nie dzieli. Myślę jednak, że jest to możliwe, jeśli tylko będziemy potrafili – tak jak wielu wspaniałych ludzi, których spotkałem na swojej drodze – swoje kochać, a cudze szanować.