Breece D'J Pancake, Trylobity. Opowiadania zebrane
- Kurier
- 11,79 zł
- paczkomat
- 12,70 zł
- poczta
- 12 zł
- odbiór osobisty (Warszawa)
- 0 zł
- pliki
- 0 zł
Pokryta węglowym pyłem Wirginia Zachodnia w opowiadaniach Pancake’a to kraina bogów porażki. Ubodzy górnicy, sfrustrowani farmerzy, prawdziwi i niedoszli mordercy, marzyciele i szaleńcy. Gospodarstwa, kopalnie, sale barowe i podrzędne hotele. A wokół oposy, lisy, węże i łanie – uważnie przyglądająca się człowiekowi przyroda. To miejsce, gdzie prowincjonalny krajobraz łączy się z równie prowincjonalnym myśleniem; gdzie łatwiej sobie odgryźć język, niż wyjawić skrywane uczucia. Przy tych bohaterach, ludziach pełnych gniewu i szukających wybawienia, autor trwa bez względu na to, jak nisko upadają.
Pierwsza i ostatnia książka jednego z najwybitniejszych amerykańskich prozaików wypełniona jest okruchami strzaskanego życia, którego nic nie jest w stanie posklejać. W brutalnej prozie Pancake’a podążamy śladami postaci nieumiejących porzucić strachu, że na końcu i tak wszystkich zmiecie gorący wiatr.
-
Breece D’J Pancake przemawia wyjątkowym głosem: charakternym, zjadliwym, plastycznie oddającym strukturę dotykanego świata, gwałtownym i niedającym czytelnikowi spokoju.
-
Słowo honoru, to najlepszy, najszczerszy pisarz, jakiego czytałem. Przypuszczam, że bycie tak dobrym bolało za bardzo, ani trochę nie było fajne. Ty i ja nigdy się o tym nie przekonamy.
-
Kiedy Breece D’J Pancake odebrał sobie życie w 1979 roku, mając zaledwie dwadzieścia sześć lat, […] był u progu prawdziwej literackiej sławy […]. To pisarz nadzwyczaj zmysłowy. Nagie emocje, które przywołuje, dają się wyczuć w kadencji jego zdań, w ciężkim, rozwibrowanym, pulsującym rymie […]. Opowiadania, które go przeżyły, są wzruszające nie z uwagi na swój potencjał, ale doskonałość.
-
Dwanaście zamieszczonych tu opowiadań, osadzonych w zubożałym zakątku Wirginii Zachodniej, napisał tak wspaniale utalentowany młody pisarz, że trudno nie porównywać jego debiutu z wydanym w 1924 roku debiutanckim tomem opowiadań Hemingwaya, zatytułowanym W naszych czasach: i to jest dobra wiadomość. Tragiczna wiadomość jest taka, że ten szczupły tomik to wszystko, co nam zostało z utworów Breece’a Pancake’a […]. Jest tajemnicą, dlaczego Pancake odebrał sobie życie na samym początku doskonale zapowiadającej się kariery literackiej […]. Lecz te opowiadania – pełne napięcia, elegijne, wskazujące bezlitośnie, że przeszłość dominuje nad teraźniejszością – zdają się być wytworem wrażliwości tak wyostrzonej i wyczulonej na nieunikniony upływ czasu, że śmierć mogła być dla niej pocieszeniem. Jak nieodparcie przekonują te utwory, Pancake tak dogłębnie identyfikował się z górniczo-rolniczą częścią Wirginii Zachodniej, gdzie się urodził, że wydawało mu się, że odchodzi powoli tak jak ona. Najbardziej przejmujące z tych opowiadań – „Trylobity”, „Kotlina”, „Łowcy lisów”, „Zabijaka”, „Suche drzewo” – są napisane zwięźle i lapidarnie niczym proza poetycka, należy je więc czytać (i to wielokrotnie) z najwyższą uwagą. Autor stosuje specyficzną metodę, dzięki której wytwarza nastrój skrajnego napięcia zarówno u swoich czytelników, jak i bohaterów. Pierwsze akapity często zapowiadają w embrionalnej formie dalszy ciąg historii, fabuła zatem w pewnym sensie zostaje domknięta, zanim się jeszcze zaczyna, a odbiorca wyczuwa, jak wokół bohaterów zamykają się nieubłagane kraty. Oszczędna, zwięzła forma, niemal bezbłędna w swoim niezmiennym rytmie, doskonale odpowiada treści.
-
Te puste pola, w których bohaterowie nie wypowiadają swoich zamierzeń ani emocji, urwane historie bez puent, fatum, które nie prowadzi do złych lub dobrych rozwiązań, lecz więzi w bezradności, stanowią istotę literackiego talentu przedwcześnie zmarłego amerykańskiego prozaika.
-
Styl opowiadań Pancake’a jest gęsty, nieprzezroczysty, pewnie stąd pośmiertnie zdobyte uznanie. A że tłumaczył Maciej Świerkocki, książeczka dostaje znak jakości.
-
Jak to jest opowiedziane! Każdy widok, każdy gest i zapach może przywołać obezwładniające wspomnienie – Pancake dobiera słowa w sposób tak wyrafinowany, żeby wywołać wrażenie, iż pamięć i rzeczywistość nakładają się na siebie. Jest to niepokojące i fascynujące jednocześnie, narracja staje się dialogiem między przeszłością a teraźniejszością, dialogiem powodującym w czytelniku ciągłe napięcie.
-
Opowiadania Breece’a Pancake’a to proza brutalna. Szczera do bólu, przejmująca. Opowiadająca o ludzkim strachu, nieumiejętności życia, poczuciu pustki i beznadziei. A zarazem – niesłychanie poetycka i liryczna. I choć bohaterowie Pancake’a upadają na samo dno, upadlają się, autor stoi za nimi murem, obdarzając ich swoją uwagą i empatią. Wielka, przenikliwa i poruszająca proza.
-
Pancake […] unika ozdobników, jego fraza jest oszczędna, stonowana i w efekcie bardzo poetycka.
-
Dwanaście mistrzowskich opowiadań Breece’a D’J Pancake’a w przekładzie Macieja Świerkockiego, opublikowanych przez Wydawnictwo Czarne w jednej z moich najulubieńszych serii wydawniczych, pozostawiło mnie z niedosytem. Ale nie dlatego, że czegoś mi u Pancake’a brakuje. Przeciwnie, jeden z krytyków napisał, że są to teksty „twarde jak szyny kolejowe” i faktycznie jest w tym porównaniu esencja tego pisarstwa. Żal mi, że już niczego więcej Pancake’a nie przeczytam.
-
Zamknąć na kilku stronach pokrytych tekstem gotowe już światy i zrobić to tak, żeby w czytelniku nie było już miejsca na więcej, to jest talent, który należeć może wyłącznie do tych, którzy opanowali sztukę krótkiej narracji do perfekcji. Pancake bez wątpienia jest kimś takim. Miejscem tych opowiadań jest najwyższa półka. Tam ich szukajcie.
-
Już w pierwszych akapitach jego niedługich opowieści czai się mrok, który stopniowo spowija horyzont. Ktoś tkwi w jałowym związku, pożądając własnego brata; ktoś śni o tym, że boksuje się nie do pierwszej, lecz ostatniej krwi; ktoś szuka zaginionego syna w oczach napotkanych autostopowiczów, z których nie każdy dojedzie do celu. […] Bohaterowie Pancake’a jedną stopą zdają się iść wyżej, ale druga zostaje zakleszczona na niższym szczeblu awansu.
-
Pancake, uznawany przez krytyków za jednego z najważniejszych amerykańskich prozaików (mimo że jego twórczość obejmuje zaledwie ten zbiór opowiadań), miał świetny słuch i oko, ale też niezwykłe wyczucie proporcji między tym, czemu należy dać wybrzmieć, a tym, co warto pozostawić w zawieszeniu. Jego proste zdania, pisane zazwyczaj w pierwszej osobie, mają w sobie bezczelną szczerość, a dzięki temu wciągają w sam środek mikrokosmosów kolejnych bohaterów.
-
Z jednej strony oszczędność, a z drugiej – rozmach. Nie ma w tym stwierdzeniu żadnej sprzeczności. Wręcz przeciwnie. Breece D’J Pancake w świetnym tłumaczeniu Macieja Świerkockiego uderza w najczulszą ze strun nowelistów.
-
Przy tej surowej rzeczywistości, którą opisuje D’J Pancake, uderzają oszałamiające, liryczne opisy. Możemy je docenić dzięki znakomitemu przekładowi. Te opowiadania wymagają uwagi, czasem jedno zdanie może nas nakierować na jakieś zaskakujące odkrycie. Widzimy migawki z życia wielu postaci. I są to losy przejmujące, ci, którzy nie dostali szansy, już jej raczej nie dostaną. Autor też nie szuka puent. Te sami możemy dopowiedzieć.
-
To, co porusza w tej jakby znajomej prozie to fraza, miejscami zachwycająca jak w opisach zachodniowirginijskiego krajobrazu, w wędrówce oposa w „Łowcach lisów”, w zamknięciu nieposkromionego pożądania w jednym wersie, który opowiada Całość: „dotknąć chłodnej podłogi plecami i pośladkami”.
-
Jest tu ładunek emocjonalny, gniew, poszukiwanie sensu, a jednocześnie zrozumienie. W opowiadania Pancake’a czytelnik zapada się powoli jak w bagienną otchłań, z której nie ma ucieczki.
-
Pancake nie ma jednak ani krzty zapędów misjonarskich i ochoty do publicystycznej interwencji. Nie ocenia ani się nie oburza, nie stawia się nigdy ponad swoimi bohaterami, po prostu jest z nimi, rozumiejący i współczujący. Nie patrzy na nich z zewnątrz, wprowadza czytelników do ich domów i ich umysłów, odsłania tajemnice, a czasem tylko sugeruje ich istnienie. Dokonuje zaś tego z arcydzielną oszczędnością, narracją tak gęstą, że nie ma w niej pustych miejsc […].
-
Mocne, przejmujące, brutalne.
-
„Trylobity” - genialne! […] Cieszy ta seria Czarnego, cieszy renesans opowiadań w Polsce.
-
„Trylobity” – będącej częścią obiecującej serii „Opowiadania amerykańskie” – stawia Breeca D’J Pancake’a w świetle mistrza trafnych spostrzeżeń. Przyznaję, że zaczynając lekturę, możecie poczuć się zaatakowani gęstą atmosferą Wirginii Zachodniej. Jednak kiedy uda Wam się zrozumieć jej mieszkańców, przepadniecie na dobre.
-
W opowiadaniach Breece’a D’J Pancake’a dużo się pije, sporo mówi, ale mało rozmawia. Pisarz ukazuje Wirginię Zachodnią: kopalnie, farmy, warsztaty samochodowe, bary i inne miejsca, gdzie w jednej chwili los ze znośnego może zamienić się w koszmarny. Postaci stworzone przez amerykańskiego pisarza to ludzie złamani życiem, choć nie zawsze wiemy dlaczego. Mamy za to szansę doświadczyć ich trudów na własnej skórze, bo Pancake pisze w sposób sensualny, nie boi się przy tym plastycznych porównań i poetyckich metafor.
-
„Trylobity” składają się na naprawdę świetny, sugestywny portret zbiorowy, wyróżniający się także stylem i subtelnym humorem.
-
Siłą całego zbioru opowiadań jest narracja, gęsta, wymagająca, a czasem poetycka.
-
Jedyne dzieło, jakie pozostało po młodym autorze, który zmarł w wieku 26 lat samobójczą śmiercią. Pomnik niewielki, ale godny i warty uwagi współczesnego czytelnika, nawet mimo różnicy epoki i geografii.
-
Brutalna i wizjonerska opowieść o amerykańskiej prowincji.
-
Są to opowiadania szorstkie, miejscami okrutne, czasami - gdy autor porzuca bohaterów i opisuje świat wokół nich - zjawiskowo piękne. No i - w sposób absolutnie niebywały i niepodrabialny - nasycone zmysłowością. Nie wiem, jak Breece D'J Pancake (1952-1979) to robił, ale jeśli opisuje skwar, to słońce przepala skórę, gdy nadciąga ulewa, potrafi przemoczyć do suchej nitki, a kiedy bohater gotuje gulasz z żółwia, czuć ten zapach. […] Mistrz.
-
Jeżeli ktoś ma ochotę zejść do kopalni ojców, powdychać nieco już w Polsce zakurzony pył węglowy i poczuć smak krwi z rozciętego policzka, to Breece D’J Pancake będzie w punkt. Do lektury pasować będą przygaszone świece zapachowe o nutach mgły, świerku, tytoniu i prochu.
-
Talent Pancake'a wyraża się właśnie w naturalistyczno-poetyckich zdaniach, w których udaje mu się skondensować długi opis rzeczywistości. W tym wyraża się jego geniusz: nie każdy potrafi aż tak trafnie „odpowiednie dać rzeczy słowo”. […]Pancake'owi już na samym początku udało się to, czego inni pisarze nie osiągają przez lata — w trudnym, bo ograniczonym w formie gatunku, jak opowiadanie, pokazał zdumiewającą wrażliwość i zdolność wydobycia ze swoich obserwacji tego, co w nich najważniejsze. Czytajmy Pancake'a i nie pozwólmy o nim zapomnieć.
-
Styl Pancake’a jest oszczędny, skondensowany i gęsty, co czyni jego prozę sugestywną, ale też w jakiś sposób wyrafinowaną. Każdy detal, gest i nawet najbłahsze zdarzenie może nieść dodatkowe znaczenie, a zaledwie jedno zdanie odmienić odbiór tych historii. Te opowiadania wymagają więc skupienia i uwagi. Rodząca się po zamknięciu książki chęć niemal natychmiastowego powrotu do „Trylobitów” jest jasnym sygnałem, że mamy do czynienia z piekielnie dobrą literaturą.
-
Ta ironiczna narracja o amerykańskim śnie pokazuje, że w świecie przesiąkniętym beznadzieją w złudzeniach kryje się coś zbawczego.
-
Prozaiczność sytuacji, a jednocześnie ich głęboka emocjonalna wymowa jest tym, co zachwyca w opowiadaniach.
-
D’J Pancake umiejętnie komponuje i niezwykle starannie buduje atmosferę i przesłanie owych narracyjnych sytuacji wokół tego, co niedopowiedziane, wokół tego, czego nie ma wprost i co nie jest dosłowne. Daje nam jedynie do wierzenia, a raczej do uchwycenia pewne ulotności, sugestie i swoiste delikatności – jakiś jeden wyraz, czasem całe zdanie, gest, które puentują całość opowiadania [...].
-
Ta gęsta proza wyszła spod pióra w pełni ukształtowanego pisarza [...].
-
Poruszające historie, wyjątkowy język opowieści (brawa także dla tłumacza, Macieja Świerkockiego), niepowtarzalny, brutalny klimat całości sprawiają, że trudno się od książki oderwać.
-
Poruszające historie, wyjątkowy język opowieści (brawa także dla tłumacza, Macieja Świerkockiego), niepowtarzalny, brutalny klimat całości sprawiają, że trudno się od książki oderwać.
Wydanie I
- Kategoria: Proza zagraniczna
- Seria wydawnicza: Opowiadania amerykańskie
- Tłumaczenie: Maciej Świerkocki
- Data publikacji: 7 lutego 2024
Okładka twarda
- Wymiary: 140 mm × 205 mm
- Liczba stron: 216
- ISBN: 978-83-8191-835-0
- Cena okładkowa: 49,90 zł
E-book・Trylobity
- ISBN: 978-83-8191-861-9
- Cena okładkowa: 39,90 zł