Piotr Marecki, Polska przydrożna
- Kurier
- 11,79 zł
- paczkomat
- 12,70 zł
- poczta
- 12 zł
- odbiór osobisty (Warszawa)
- 0 zł
- pliki
- 0 zł
Początek piekielnie gorącego lata 2019. 15 dni spędzonych w drodze, 4872 kilometry na liczniku. Setki miasteczek, wsi, wiosek i przysiółków. Drogi, ale częściej bezdroża.
Wykładowca UJ i bywalec literackich knajp pewnego dnia znika z Krakowa. Omijając duże miasta, zabytki, kościoły, muzea, jedzie przez krainy kebabów, pizzerii i nieczynnych barów. Przemierza Polskę powiatową, gubiąc się na leśnych żwirówkach i polnych szutrówkach. Z premedytacją nie używa GPS-u, przez co błądzi i nierzadko wraca do miejscowości, w których już był. Zapisuje, co widzi, relacjonuje spotkania z mieszkańcami. Fotografuje przydrożne atrakcje: szyldy, małą gastronomię, geesy, cepeeny, ogródkowe instalacje z opon samochodowych. O tej Polsce opowiada w rozmowach telefonicznych swojej narzeczonej, która razem z kotami została w Krakowie.
Skwar leje się z nieba i nic się nie dzieje. Tylko na Instagramie pojawia się #on_the_road, ale zamiast Route 66 jest w najlepszym razie droga 816.
-
Śledziłem Twoją podróż po Polsce na Facebooku, najbardziej podobały mi się komentarze pod zdjęciami. A w tej opinii na okładkę książki to sobie napisz, co tam sobie życzysz.
-
Przeczytałem 6 stron Twojej książki i przygotowuję trzy opinie. To sobie jedną wybierzesz. Ale muszę mieć więcej czasu.
-
Jechołeś przez Radoszyce i żeś do nos nie wstompił? No wiysz co! No jak to tak?
-
Od czasu Białoszewskiego nic mi takiej radości czytania nie dało. Przecież to jest lepsze niż Białoszewski połączony z reportażem typu „byliśmy głupi”. Piotr Marecki pojechał w Polskę w ramach wieczoru kawalerskiego, zniknął, wrócił po dwóch tygodniach i napisał najważniejszą książkę o Polsce od dawna. Czytam i czytam, i nie mogę się oderwać. I super zdjęcia też. To będzie hit.
-
Dwa tygodnie później jechałem tą samą trasą skuterem dookoła Polski. Widziałem zupełnie inne rzeczy. I tak ma być.
-
Dochodzi do zderzenia – „Polska przydrożna” to opowieść mieszczucha, przedstawiciela less waste, człowieka deadlinów i nałogowego użytkownika social-mediów, o Polsce małych miasteczek i wsi, których jedyną funkcją, jest to, że się przez nie przejeżdża. Marecki z dużą dozą fascynacji stara się w tych miejscach znaleźć „coś więcej”. Z różnym skutkiem. Na szczęście trafili się różni rozmówcy – gawędziarze, cwaniaki, smutasy, trzeźwi i na rauszu. Zwykle skoncentrowani w grupie, przy jedynym otwartym lokalu w okolicy.
-
Jechać przed siebie, bez przymusu zaliczania zabytków, spać byle gdzie, zaliczać kilometry i odpoczywać przy piwku – takie proste marzenia w dobie pandemii koronawirusa dziś [...] nie jest łatwo spełnić. W czerwcu 2019 roku nie imponowały nikomu. Teraz, dzięki „Polsce przydrożnej” paradoksalnie mogą być podpowiedzią na najbliższe wakacje, ba pomysłem na własne instastory. Obyśmy tylko mogli je tworzyć.
-
Bez przerwy myślę teraz o podróżach. A w snach pojawia się ostatnio podróż taka, jak z książki Piotra Mareckiego.
-
„Polska przydrożna” to wciągająca podróż przez tzw. polską prowincję. Reportaż? Raczej medytacja, zapiski z podróży, sceny widziane z boku.
-
Marecki ogrywa to tak, że my od razu wiemy, że nie pojechał się bratać i udawać swojaka ani wyrywać prawdy z korzeniami. Pojechał w Polskę, żeby przez dwa tygodnie oglądać z okien opla polne i leśne drogi, bezdroża, wsie, wschodnie i północne rubieże, by notować obrazy z miejsc, które kiedyś były miejscami, a teraz są resztkami budynków z odrapanymi szyldami dyndającymi z nudów, i by posłuchać kolejnych historii, taki bierny obserwator, co to kupuje dwa dodatkowe piwa dla kogoś, kto ewentualnie chciałby się przysiąść. Nie chwali, nie gani, zapisuje i fotografuje to, co widzi, by potem zmontować z tego książkę, bez komentarza, jak stara dobra Polska Szkoła Dokumentu.
-
„Polska przydrożna” napisana jest wybornym stylem. Lapidarność, ironiczność, ucieczka przed ubarwianiem wywołują skojarzenia ze spostrzeganiem świata w utworach Mirona Białoszewskiego. Wiele w tej książce poetyckich fraz, gawęd przydrożnych, myśli notowanych w formie dziennika, prawd ocalonych przed zapomnieniem i nieuwagą usłyszanych przed barem czy przy sklepowej ladzie.
-
Polska przydrożna reportaż literacko-fotograficzny o tej Polsce, która jest trochę samowystarczalnym kosmosem o własnych, dzikich prawach, sprawiającym wrażenie jakby kontakt ze światem miał jedynie za pomocą opowieści i czasami internetem. Wart polecenia, bo szczerze rozbawi, pokaże własną ignorancję, ale i uwrażliwi, a momentami otrze się nawet o poezję. Napisana bardzo potocznie i miejscowe dialekty traktując fonetycznie, sprawi, że bardziej się ją słucha i ogląda, niż czyta.
-
„Polska przydrożna” dowodzi, że książka może być efektem porannej iluminacji. Oryginalny pomysł, szybka decyzja i… dwa tygodnie w trasie. Dwa tygodnie, czyli tyle, co wakacje na etacie; żadnych żmudnych archiwalnych kwerend, a pisała się właściwie sama – z tego, co się trafiło.
-
„Polska przydrożna” dowodzi, że książka może być efektem porannej iluminacji. Oryginalny pomysł, szybka decyzja i… dwa tygodnie w trasie. Dwa tygodnie, czyli tyle, co wakacje na etacie; żadnych żmudnych archiwalnych kwerend, a pisała się właściwie sama – z tego, co się trafiło.
Wydanie I
- Kategoria: Literatura faktu
- Seria wydawnicza: Poza serią
- Data publikacji: 8 kwietnia 2020
Okładka miękka, ze skrzydełkami
- Wymiary: 133 mm × 215 mm
- Liczba stron: 200
- ISBN: 978-83-8049-998-0
- Cena okładkowa: 39,90 zł
E-book・Polska przydrożna
- ISBN: 978-83-8191-024-8
- Cena okładkowa: 31,90 zł