Polakowi winna to być opowieść emocjonalnie bliska, bo jest o narodzie wybranym, a wciąż wystawianym na próbę. Hiob, wskazany przez autorów na patrona tej literackiej podróży, wiele zatem pomaga zrozumieć. Pomagają jednak przede wszystkim autorzy, którzy, jak zwykle zresztą, tkają opowieść z ogromną delikatnością i empatią. Gdyby to nie była książka, ale ormiański dywan, to pewnie w samym centrum byłaby mapa z ukradzioną przez Turków górą Ararat. Obok byłby Górski Karabach, a wokół niego armia żołnierzy gotowych do wojny z Azerbejdżanem. Nie zmieściłyby się portrety milionów emigrantów, którzy kiedyś uciekali przed prześladowaniami, a dziś przed korupcją i bezrobociem. Byłby natomiast Kreml, którego Armenia jest pod wieloma względami zakładnikiem. Gdzieś w tych wzorach plątałyby się nici teorii spiskowych, a nad wszystkimi unosiły koszmary senne z ludobójstwa. I tak byłby to najpiękniejszy dywan na świecie.