Uderzenie w czerń

Morderstwo, pieniądze i walka o władzę w Chinach

Prolog

Ciało Anglika znaleziono w pokoju 1605 Nanshan Lijing Holiday Hotel, znanego też jako hotel Szczęśliwe Wakacje. Ten trzygwiazdkowy pensjonat, przycupnięty na szczycie porośniętej gęstym lasem Góry Południowej, jest położony około ośmiu kilometrów od centrum Chongqingu. Czyste górskie powietrze stwarza pożądaną odmianę od zasnutej smogiem, szybko rozwijającej się metropolii, zamieszkanej przez ponad trzydzieści milionów ludzi. Ustronne położenie, z widokiem na rozciągające się poniżej miasto po obu stronach rzeki Jangcy, sprawia, że jest to popularne miejsce wesel, świątecznych przyjęć, konferencji rządowych oraz urlopów przedstawicieli władz. Wiosną i latem w hotelu zatrzymują się turyści, którzy przyjechali zwiedzić pobliski ogród botaniczny albo modlić się w świątyni Tushan zbudowanej około 700 roku n.e.

W listopadzie, poza sezonem, cały ośrodek wydaje się niepokojąco opustoszały. W pustym holu głównego budynku dwie grube krokwie, pomalowane na jaskrawoczerwono, wznoszą się nad wielkim akwarium. Wygląda to jak wejście do kiczowatej chińskiej restauracji. Dwie młode recepcjonistki niechętnie odrywają się od gier komputerowych, by powitać gości, którzy chcą się zameldować albo zapytać o zniżki poza sezonem.

Z księgi meldunkowej hotelu wynika, że laowai, czyli cudzoziemiec, zameldował się w prywatnym apartamencie w osobnej willi 13 listopada 2011 roku. Nazywał się Neil Heywood. Miał czterdzieści jeden lat, był mieszkającym w Pekinie Anglikiem z brytyjskim paszportem. Po raz ostatni widziano go z Chinką w średnim wieku, która, zanim opuściła apartament, powiesiła na drzwiach plakietkę z napisem „nie przeszkadzać” i powiedziała obsłudze willi, żeby nie pukano do zagranicznego gościa, bo ten „za dużo wypił”.

Dwa dni później któraś z pokojówek zauważyła, że gość z pokoju 1605 przez cały czas z niego nie wychodził, i zaczęła podejrzewać, że coś jest nie tak. Zawiadomiła obsługę apartamentu. Ponieważ nikt nie odpowiadał na wołania ani pukanie, menedżer otworzył drzwi i znalazł cudzoziemca martwego w łóżku. Kierownik hotelu zawiadomił policję.

Wang Lijun, komendant policji w Chongqingu, pierwszy pojawił się na miejscu wraz z zastępcą szefa zespołu śledczego. W oficjalnych dokumentach widnieje tylko jego nazwisko: Huang. Komendant, po przepytaniu kierownika hotelu, menedżera willi, pokojówek oraz po oględzinach pokoju, odesłał Huanga i powierzył sprawę czterem zaufanym starszym funkcjonariuszom policji – swojemu zastępcy, szefowi wydziału śledczego, szefowi techników oraz komendantowi policji w dzielnicy Shapingba.

Ze wstępnego raportu policji wynika, że zespół dochodzeniowy przesłuchał obsługę hotelu, pobrał próbkę krwi z serca denata oraz zrobił tomografię ciała. Następnego ranka zespół stwierdził, że Heywood doznał „nagłej śmierci z powodu upojenia alkoholowego”, i przekazał wyniki Wang Lijunowi, który później zeznał, że „nie sprzeciwiał się tym wnioskom”. Policja odnalazła rodzinę Heywooda w Pekinie – miał żonę Wang Lulu, obywatelkę Chin, i dwoje dzieci. Jak wynika z opublikowanego wiele miesięcy później raportu brytyjskiego, matka Heywooda w Londynie wpadła w rozpacz na wieść o śmierci syna. Jej mąż, ojciec Heywooda, niewiele wcześniej, w wieku sześćdziesięciu trzech lat, zmarł na atak serca po drinkach wypitych w domu do kolacji.

Biuro Bezpieczeństwa Publicznego w Chongqingu przekonało członków rodziny Heywooda, by przyjęli oficjalny wniosek o przyczynie śmierci i za zgodą krewnych skremowano jego ciało. Nie przeprowadzono żadnej autopsji. Jeden z przyjaciół Heywooda powiedział, że zmarły „nie nadużywał alkoholu”, ale ani rodzina, ani konsulat brytyjski nie zgłosili żadnych obiekcji wobec dochodzenia i wyciągniętych z niego wniosków.

18 listopada, trzy dni po znalezieniu ciała Heywooda, sprawę zamknięto. W Chinach przebywa bardzo wielu cudzoziemców, więc jego śmierć nie wzbudziła wielkiego zainteresowania mediów i opinii publicznej. Ale zgodnie z chińską mitologią dusza zmarłego nie znika, dopóki ma on na tym świecie jakieś niezakończone sprawy. Duch pozostaje na ziemi, podąża za swoimi wrogami, mąci im umysły i wprowadza chaos w ich życiu. Tak właśnie miało się stać z tymi, którzy wcześniej mieli kontakt ze zmarłym z pokoju 1605, w tym z samą elitą Komunistycznej Partii Chin. Kryzys, jaki wywołała śmierć Heywooda, obnaża skandaliczny rozmiar korupcji w Chinach, bardziej niż zdołałby to zrobić jakikolwiek opozycjonista czy dziennikarz.