Stacja Muranów
Wydanie I
- Seria wydawnicza: Poza serią
- Rodzaj okładki: Okładka twarda
- Wymiary: 210 mm × 240 mm
- Liczba stron: 464
- ISBN: 978-83-7536-449-1
- Cena okładkowa: 69,90 zł
- Data publikacji: 17 października 2012
Warszawski Muranów to unikat w skali światowej. Jedyne osiedle mieszkaniowe wzniesione na gruzach i z gruzów dawnego getta. Architektoniczna utopia, której twórcy czerpali z modernistycznych wzorców i socrealistycznych ideałów. Krakowska Nowa Huta i berlińska Karl-Marx-Allee w jednym. A przede wszystkim jedyna w Europie część dawnej „dzielnicy żydowskiej”, w której zostało tak niewiele jej materialnych śladów. Miejsce-po-getcie, niedookreślone, niepewne własnej tożsamości. Chodząc muranowskimi ulicami, wciąż natrafia się na warstwy poprzedniego życia, skorupy, okruchy, kawałki cegieł – i opowieści współczesnych mieszkańców, w których dziwnym trafem przewijają się ich poprzednicy sprzed wojny. Pisanie o Muranowie przypomina zbieranie tych fragmentów z nadzieją, że uda się choć częściowo odtworzyć dawny kształt Dzielnicy Północnej, choć wiadomo, że efektem i tak będzie patchwork. Tym właśnie jest ta książka – połączeniem literatury faktu i reportażu, który może też służyć jako nietypowy przewodnik.
Stacja Muranów Beaty Chomątowskiej to książka-kłącze, wyrastająca z gruzów dawnej warszawskiej Dzielnicy Północnej. Są w Polsce liczne miasta, których mieszkańcy nie mają nic wspólnego z przedwojennymi lokatorami swoich domów, ale nie ma chyba drugiego takiego miejsca jak Muranów, gdzie znikła niemal zupełnie cała substancja budowlana i niemal cała substancja ludzka, a na gruzach zbudowano nowe miasto-utopię. Autorka poprzez losy kilkudziesięciu bohaterów – z którymi rozmawiała i o których pytała – pisze miejską historię pamięci, a bardziej może zapomnienia, zamiatania pod dywan tragicznej historii. Wielki reportaż, w którym źródła historyczne przeplatają się z migawkami z codzienności, a powstanie w getcie warszawskim odbija się na forach internetowych. Z jednej strony Chomątowska ponownie wpisuje w dzieje dzielnicy historie bohaterów opisywanych już wcześniej, m.in. przez Hannę Krall, jak grabarz Pinkus Szenicer czy powstaniec Jakub Wiśnia, z drugiej spisuje sagę Lachertów – rodziny architekta, którego modernistyczne fascynacje poległy w potyczce z socrealizmem. Podkreśla to zresztą tytuł książki – odwołujący się do niezrealizowanej stacji metra, a więc czegoś widmowego, fantomowego. W sytuacji gdy czołowi autorzy rodzimej literatury faktu szukają inspiracji w Zanzibarze, Czechach czy Bośni, książka Beaty Chomątowskiej uświadamia, że najciemniej jest pod latarnią – i stanowi niezwykle cenny dokument genius loci.
Świetna książka. Również dlatego, że Beata Chomątowska posiadła wielki dar wywoływania genius loci. Tego się nie można nauczyć – to jest talent nadprzyrodzony.
„Stacja Muranów” jest literaturą faktu, jest reportażem, jest i przewodnikiem… Przeszłość przeplata z teraźniejszością, pozwala mieszkańcom Muranowa wrócić pamięcią do wielu przyjemnych i mniej przyjemnych wspomnień, zderza naturalistyczne obrazy wojny, gruzy kamienic ze świątyniami handlu przeobrażającymi się w centra handlowe. Poszukuje podobieństw między Warszawą a Berlinem i surowo ocenia ich rezultaty. Opowiada o budynkach, które dziś można zobaczyć jedynie na fotografii, o ich losie i o losie ludzi, którzy je zamieszkiwali.
„Stacja Muranów” to efekt tytanicznej wręcz pracy — kwerenda i źródła obejmują dziesiątki wywiadów terenowych, rozmów z obecnymi mieszkańcami i postaciami, które niekiedy los rzucił tysiące kilometrów od Muranowa.
Młoda dziennikarka, krakowianka osiadła w Warszawie, napisała o tej dzielnicy fascynującą książkę – wielowątkowy reportaż historyczny o miejscu i zamieszkujących je ludziach, o zacieraniu i odzyskiwaniu pamięci.
Beata Chomątowska, opisując Muranów, stworzyła książkę niezwykłą, plasującą się gdzieś pomiędzy opracowaniem naukowym, a pasjonującym reportażem.
Książka Beaty Chomątowskiej, uzupełniona o fotografie prezentujące przed — i powojenny Muranów, to publikacja z pogranicza książki historycznej i reportażu, przewodnika i kroniki. To prawie pięćset stron wciągającej opowieści o dzielnicy, która jest fenomenem na światową skalę, dlatego, że zbudowano ją z gruzów i na gruzach.
O Muranowie napisano już wiele. Często stawał się tłem relacji, opowiadań, wspomnień, pamiętników czy notatek. Nic dziwnego, w końcu to tutaj przed wojną koncentrowało się życie żydowskich obywateli Warszawy, które po nastaniu rządów hitlerowskiego okupanta powoli umierało w getcie, aby na koniec zostać pogrzebanym pod stertami gruzów.
Autorka tworzy obraz części miasta będącej skomplikowanym organizmem. Osiedlem powstałym na nieuprzątniętych gruzach Getta. Osiedlem powstałym na szczątkach mieszkańców, na szczątkach kultury, historii wielkiej, powszechnej jak i małej, codziennej, historii poszczególnych sklepów, adresów czy osób.
Ta książka to hołd oddany warszawskiej dzielnicy Muranów. Patetyczny ton nie jest w tym przypadku przesadą. Chomątowska decyduje się bowiem na projekt totalny – łączy przeszłość z teraźniejszością, próbuje pogodzić pamięć z zapominaniem i życie ze śmiercią, stara się odtworzyć wymazaną historię i ożywić ślady miejsc i życiorysów niewidoczne dla każdego, choć niepokojące, drażniące, czasami nawet oskarżające.
Beata Chomątowska rozpoczyna przygodę z Muranowem z mapą w ręku. Jako osoba z zewnątrz dostrzega to, co dla oswojonych z otoczeniem może pozostawać niewidoczne.
O tym właśnie – jak można żyć w takim miejscu – jest „Stacja Muranów”. Beata Chomątowska nikogo nie ocenia, ona pokazuje rozdarcie między pamięcią a niepamięcią.